http://www.youtube.com/watch?v=50XiNiVOTko
- Przepraszam - powtarzałam monotonnie starając się przedrzeć przez ruchliwy i gwarny korytarz. Chciałam dotrzeć do szafki.
Cudem nie zostałam stratowana.
Kiedy wpychałam jeden z podręczników na półkę, wszystkie notatki spadły na ziemię.
- Słaby dzień? - usłyszałam szorstki głos Caspera.
- Można tak powiedzieć - uklękłam.
Zaczęłam zbierać kartki z segregatora i pojedyncze rysunki z brudnopisu.
Ukucnął.
- To twoje?
- Tak jakby - wydusiłam z siebie. Nie lubiłam, kiedy ktoś grzebał w moich rysunkach. To zawsze wprawiało mnie w zakłopotanie.
- Są dobre... Zwłaszcza ten - wskazał palcem na szkic portretu mężczyzny po pięćdziesiątce.
- To mój ulubiony - zareagowałam uśmiechem.
- Kto to?
- Mój tata.
- Kończysz teraz? - szybko zmienił temat. Nie umknęło to mojej uwadze.
Pokiwałam głową.
- Chodź, podwiozę cię - wyciągnął kluczyki z tylnej kieszeni dzinsów.
- Dzięki - założyłam na ramię torbę w kolorze zgniłej zieleni.
Na szkolnym parkingu stał jego samochód. Mercedes, kabriolet z osiemdziesiątego. W świetnym stanie.
- Poznaj Francesce - przejechał dłonią po krwistoczerwonej karoserii.
Zawsze marzyłam o takim autku. Musiałam jednak zadowolić się możliwością poruszania się po mieście rowerem.
- Jakie miałeś oceny w poprzedniej szkole? - zapytałam.
- Nie wiem. Raczej mnie to nie interesowało - zakrył dłonią usta. Ziewnął.
Niebo było zachmurzone. Wiatr w minimalnym stopniu przekazywał czyste, nieskażone powietrze.
Zostawialiśmy za sobą soczysty zachód słońca.
Błękitne źrenice przykryłam długimi, falistymi rzęsami. Wzięłam głęboki wdech.
Chłopak włożył kasetę do odtwarzacza.
- O Boże, uwielbam ten kawałek.
- Kim ty jesteś, Shelley?
- Słucham?
- Dziewczyna, która spędza w szkole popołudnia. Nie wstydzi się pokazywać z pobrudzoną bluzką. Rysuje jak mało kto, nie widzi świata poza szkołą i książkami, a na dodatek słucha świetnej muzyki. Myślałem, że tacy ludzie zostali już dawno pogrzebani.
Po mojej twarzy zaczął błądzić promienny uśmiech. W pełni naturalny, rzecz jasna. Spowodowany wyraźnym połechtaniem poczucia własnej wartości.
- Aż tak łatwo da się mnie rozszyfrować? - uniosłam dociekliwie jedną brew.
Wzruszył ramionami.
- Znam się na ludziach - mruknął. - Gdzie cię podwieźć?
- Kafejka na Bareilles street - zrobiłam efektowną pauzę. - Jutro wieczorem ma być festyn w Hudson - powiedziałam niepewnie.
- Tak, wiem - wjechał na podjazd.
- Może chciałbyś się przejść razem ze mną? Będą ludzie ze szkoły. To chyba dobry sposób, żeby się trochę zintegrować.
Miałam nadzieję, że złapie haczyk.
- W sumie, czemu nie - uśmiechnął się cierpko.
- Może spotkamy się tu o osiemnastej? - podsunęłam pomysł.
- Może być.
- W takim razie, do jutra - złapałam torbę i wyszłam z samochodu.
- Shelley, poczekaj! - zatrzymał mnie. - Weź to - podał mi kasetę.
- Eee... Dzięki - podrapałam się po szyi.
- Do jutra - uniósł nonszalancko jeden kącik ust do góry i odjechał.
Weszłam do środka.
Zamówiłam kawę i ciastko. Usiadłam przy tym samym stoliku, co zawsze. Powinna na nim leżeć karteczka "Zarezerwowane dla Sydney Shelley".
Wyłożyłam laptopa, podręczniki i zaczęłam odrabiać dodatkową pracę z chemii.
To zawsze pomagało mi się zrelaksować.
***
"Sydney,
spotkajmy się."
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
"Bądź w kawiarni na Bareilles.
Nieważne za ile.
Będę czekała."
Tylko tak mogłem z nią porozmawiać. Nie odbierała telefonów, nie odpisywała. Nie odsłuchiwała wiadomości.
Potrzebowałem świadomości, że nic jej nie grozi. Musiałem usłyszeć jej spokojny, cichy głos. Poczuć jej bijące serce przy swojej klatce piersiowej.
Musiałem się ujawnić.
Spojrzeć jej w oczy.
Jako ja, nie Silvery.
Wszedłem do lokalu. Siedziała przy oknie trzymając nos w książce. W ten sposób uciekała od problemów. Zamykała się w swoim własnym świecie.
- Sydney? - zdobyłem się na odwagę, by cokolwiek z siebie wydobyć.
Poczułem subtelny zapach jej perfum.
- Harry? Nie powinno cię tu być - odparła wyraźnie spłoszona. Na jej twarzy pojawił się rumieniec w odcieniu piwonii.
Spojrzałem się na nią wymownie.
Wstała. Podeszła do mnie. Jej grdyka gwałtownie się poruszyła.
- Nazwałeś mnie po imieniu. To ty... - zacisnęła palce na rękawie mojej kurtki.
- Przepraszam - powiedziałem półgłosem.
Położyła dłonie na moich ramionach.
- Nie wierzę.
Poczułem ucisk w żołądku.
- Byłeś jedyną bezpieczną rzeczą w moim życiu. Byłeś jedyną osobą, której potrafiłam zaufać - szeptała. - Potrzebuję bezpieczeństwa. Mam dość zmian.
- Wybacz - moje płuca rozszerzyły się nabierając maksymalną ilość powietrza.
- Od kiedy wiesz, że jestem Bluerose?
- Nie potrafię tak zwyczajnie...
- Od. Kiedy. Wiesz. - powtórzyła stanowczo.
- Od naszego pierwszego spotkania - spiąłem wargi w równą kreskę.
Spoliczkowała mnie.
Dotknąłem jej dłoni. Przez zaszklone oczy widziałem zarys jej postaci.
Wyrwała się.
Uciekła.
***
Byłam tak naiwna.
I te durne łzy na policzkach.
Zbyt łatwo mi to przychodziło. To całe zakochiwanie się. Nie, to nie powinno tak wyglądać.
Wyszłam z kabiny prysznicowej. Naga.
W tafli lustra widziałam teraz wypłakane, zaczerwienione oczy.
Wyjęłam z wiklinowego koszyczka nożyce. Bez najmniejszego zawahania ucięłam kosmyk włosów. Zrobiłam to samo z następnymi. Wszystkie bezpośrednio opadały na kafle.
Moje długie włosy sięgające pośladków, skróciłam niewiele za ramiona. Ścięłam też grzywkę, która teraz łagodnie opadała na wyregulowane brwi.
Wysuszyłam je. Spięłam w niechlujną kitkę.
Założyłam szlafrok i ciepłe skarpety. Zaparzyłam czarną kawę, która swoim głębokim aromatem delikatnie drażniła moje nozdrza.
Zamknęłam się w pokoju.
Osunęłam na ziemię po hebanowych drzwiach. Wyjęłam z kieszeni paczkę złotych Bensonów.
Podłożyłam ogień pod tytoń.
Zaciągnęłam się zachłannie.
Zupełnie tak, jakby na tym miał się zakończyć świat.
W sumie... MÓGŁBY.
_______________________________________________
Może trochę pospieszyłam się z dodaniem nowego... no ale nic.
No to już wiemy, kim jest Silvery123 ;)
Powstaje coraz więcej odpowiedzi i coraz więcej pytań.
Tylko żebyście się nie pogubiły.
Przybliżę Wam nieco przeszłość Sydney, ale to w następnych rozdziałach.
Dziękuję za ostatnie komentarze, jesteście po prostu NIEZASTĄPIONE.
Dziewczyny, wymiatacie!
Trzymać tak dalej. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
Pozdrawiam, Ameliaxoxo
ps. Przepraszam, że czasem nie odpisuję na Wasze prywatne wiadomości. Postaram się to nadrobić. Piszcie!
gg: 33348455
Super ! Muzyka i tekst świetnie ze sobą wspułgrają !
OdpowiedzUsuńnaprawdę fajne :) czekam na kolejny .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Heaven.
przeczytalam troche czasu temu a w kolko i w kolko slucham piosenki z rozdzialu. strasznie mi przypadla do gustu. jak kazda. mimo ze nie slucham takiej muzyki przy rozdzialach zaczyna mi sie ona podoba. uhh ten Casper mnie denerwuje czego on wgl chce, niech spada bo ja uwielbiam Silvery ;D Haroldzika. jej ale sie porobilo u tej dziewczyny. biedna jest zalamana zyciem. tez kiedys scielam takie wlosy jak ona na jeszcze krotsze niz Sidney to zrobila ;o ja zalowalam ale to nie wazne. dziewczyna pewnie zmieny potrzebowala. jezu nie wiem co sie teraz wydarzy ale czekam na to z niecierpliwoscia. nie rozdzial nie byl za szybko. rozdzial byl dopelnieniem weekendowej soboty ;3 cudownie. jaki amaizing byl ten rozdzial jak kazdy to nie moge. robi sie coraz ciekawiej i coraz bardziej nie moge sie doczekac na nowe rozdzialy. codziennie, co kilka godzin, minut sprawdzam czy pojawil sie nowy. lubie to robic. lubie poswiecac czas na twoje opowiadanie wiec czekam zniecierpliwiona. niech juz sie troch odpowiedzi ukaze ;D czekam ,czekam i dziekuje za piekny rozdzial, piekny nastroj na wieczor.
OdpowiedzUsuńwierna, kochajaca na odpowiedz czekajaca:
@LoveIrishNiallx - Mońcia
Świetny ;)
OdpowiedzUsuńżebyś ty widziała moją minę, gdy zobaczyłam, że nareszcie dodałaś nowy rozdział. Nawet nie wiesz, jak bardzo wyczekuję kolejnych zdarzeń, ta cała intryga tak wciąga, że brak słów. Jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńTeraz przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona! :D Świetne opowiadanie, zresztą jak poprzednie :)) x
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do siebie http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/ xx
o Matko!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:3
Kocham to jak piszesz i tego bloga<3
czekam na next'a:)xx
O boszzz!
OdpowiedzUsuńCudnyyy !
Kocham Xd <3
CZekam nn
zapraszam do mnie: www.zyj-swoim-zyciem.blogpot.com
Boski <33 Po prostu super ,świetne i the best opowiadanie :) Z niecierpliwością czekam na next...
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :) Trochę się wyjaśniło, ale mam wrażenie, że teraz będzie jeszcze bardziej...w sumie nie wiem, może tajemniczo... Porobiło się. Trzymam kciuki za Harry'ego. I mam nadzieję, że jakoś pomoże jej wybrnąć z tego myślowego dołka... Ale bzdury piszę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Suuupcio ^^ !
OdpowiedzUsuńHarry, Harry, Harry <3 tak myślałam, że to on :D jest świetnie, ale szkoda mi Hazzy :( czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńA xx
świetny!;D
OdpowiedzUsuńdawaj następny:D
Wiesz, że kocham twoje opowiadania, prawda??
OdpowiedzUsuńPo prostu wspaniałe. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńRany to jest świetne <3 Weszłam dzisiaj na Twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały. Jak w jakiejś książce. Niesamowicie dobrej książce.
OdpowiedzUsuńŚwietneświetneświeetne.
No, kochana... przechodzisz samą siebie. Nie wiem ile razy jeszcze to napisze, ale jesteś niesamowita!!! Przez twoje opowiadania czuje, ze musialas w zyciu przejsc naprawde duzo. Kocham twoje opowiadania, kocham styl jakim piszesz, kocham ciebie. Mam nadzieje, ze nastepne rozdzialy beda jeszcze lepsze i , jezeli oczywiscie bedziesz pisala, to nastepne opowiadania tez. A bylabym ci bardzo wdzieczna gdybys, jak skonczysz to, to zebys pisala nastepne. Szczerze mowiac... Uazaleznilam sie od ciebie!!! Sie rozpisalam... No coz, czekam na nastepny!!!!
OdpowiedzUsuń·Haroldowa ł(
NASTĘPNY , NASTĘPNY , NASTĘPNY ♥
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że się pogodzą :)
OdpowiedzUsuń