Słońce powoli obniżało się za horyzont. Jego intensywnie złocista postać oddawała niebo do dyspozycji nocy. Wokół niego rozcierały się ogniste barwy, pomarańcze, żółcie i czerwienie. W oddali rozciągały się płachty pól. Jaskrawy pejzaż topił się w jesiennym słońcu. Złociste promienie słoneczne kaskadą opadały na błękitne jezioro.
Siedziałam na zimnym piasku. Moje podeszwy mierzwiły łagodnie fale.
Zamknęłam oczy.
Idealne miejsce, żeby zasnąć i już się nie obudzić...
Weszłam do jednej z knajp należącej do uniwersyteckiego klubu wioślarskiego. Była urządzona w przyjemnym, marynarskim stylu. Zamówiłam czarną, mocną kawę.
Wyjęłam z torby telefon, żeby zagrać w jedną z gier platformowych i tym samym zabić czas.
Był kwadrans po osiemnastej.
Usłyszałam szuranie krzesła. Ostrożnie uniosłam wzrok znad komórki.
- Jak zwykle olśniewająca - westchnął zauroczony. W jego ustach ironia brzmiała zupełnie jak prawda.
I na odwrót.
Ciężko było rozróżnić, kiedy mówi poważnie.
- Jak mogłam być taką kretynką - zacisnęłam palce na krawędzi stolika.
- Też mnie to zastanawia - uśmiechnął się beztrosko.
Spojrzałam na niego z grymasem.
- Wiesz co? Jesteś bezczelny.
- Spotkałaś się ze mną tylko po to, żeby stwierdzić fakty?
Miałam ochotę huknąć z irytacji, ale resztki godności mnie z tego odwiodły. Na wszystko potrafił znaleźć odpowiedź. Nonszalanckim krokiem ruszył w stronę drzwi.
- Idziesz?
- Żartujesz? Zamówiłam kawę.
- To zostajesz czy idziesz?
Czyli jednak nie żartował.
Narzuciłam na siebie granatowy płaszcz, przewiesiłam torbę przez ramię i wyszłam z lokalu.
Dorównałam jego pospiesznemu kroku.
- Powiesz mi, do cholery, gdzie idziemy?
- Zobaczysz - pociągnął zaczerwienionym od zimna nosem.
- Chryste...
Zaprowadził mnie na pomost. Usiadł na jego brzegu, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
Nie poczęstował mnie.
- Co? Boisz się usiąść obok mnie? - zadrwił.
Nad jego głową unosił się gęsty, siwy obłok.
- Dlaczego skrzywdziłeś Harrego?
- Skrzywdziłeś? - zaśmiał się pusto. - To duży chłopiec, poradzi sobie.
Milczeliśmy tak wpatrując się w atramentową wodę, w której jak w lustrze, odbijała się niezliczona ilość gwiazd. Blady księżyc rozpuszczał się w wypływających z jeziora warkoczach ciemnej wody.
- Kochasz go?
- Słucham?
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Odpowiem na każde twoje pytanie, ale w zamian ty odpowiesz na moje.
- Zgoda.
- Co masz wspólnego z moim ojcem?
Podniósł się. Czułam na skórze szyi jego oddech.
- Ta odpowiedź będzie cię kosztowała więcej starań - spojrzał się w moje przesycone strachem tęczówki. - Dużo więcej.
Przesunął linią boczną swojej dłoni wzdłuż mojej kości policzkowej.
Od poniedziałku trwały przesłuchania do sztuki napisanej przez pana Tulley - niespełnionego aktora światowej sławy. Scenariusz opowiadał o zakazanej miłości, co jak powtarzał w kółko na czwartkowej lekcji hiszpańskiego, miało dotrzeć do szerszej publiczności.
Jakim trafem ja - osoba kochająca teatr, ale od strony widowni - znalazłam się w części szkoły, w której bywałam jedynie podczas przedstawień kółka teatralnego?
Tulley powiedział, że wystąpienie w spektaklu, będzie ładnie wyglądało na rekomendacji na uczelnię.
Zanim przesłuchanie się rozpoczęło, nauczyciel niepotrzebnie wygłosił przez megafon przemowę do garstki uczniów siedzących na miejscach publiczności. Wśród nich była Haley - zapalona amatorka z wyolbrzymionym ego.
Każdy zabiegający o rolę w spektaklu, miał zaprezentować się na scenie. Wybrałam monolog głownej bohaterki, choć o tę rolę nawet nie zabiegałam. Byłam ostatnia w kolejce. Czekałam cierpliwie, aż około trzydziestu uczniów będących przede mną opuści aulę.
- Następny proszę.
Weszłam na scenę.
Stanęłam przodem do pustych, czerwonych siedzeń. Nigdy nie miałam okazji zobaczyć ich od tej strony. Oślepiające światło raziło moje oczy.
- Proszę bardzo, moja droga - pociągnął palcami wzdłuż szorstkiej, siwej brody.
Odchrząknęłam.
- Chciałabym przedstawić monolog śmiertelniczki, w którym mówi o miłości do Aresa - wyjąkałam.
Oparł się na krześle, wyciągnął nogi, co chyba znaczyło, że mogę zaczynać.
Opuściłam powieki.
Wzięłam głęboki oddech.
Policzyłam do trzech.
- Jeśli masz - przełknęłam głośno ślinę, by mój głos stał się bardziej zdecydowany. - Jeśli masz w sobie choć odrobinę człowieczeństwa, wyzwól mnie od cierpienia...
- Dobrze, dziękuję - mruknął. - Obsadzone role będzie można zobaczyć na stronie internetowej naszej szkoły - zakomunikował.
- To wszystko? - moje przesłuchanie trwało krócej niż przeciętnie.
Tulley nic nie wtrącił od siebie, nie zagaił, nie dał żadnych wskazówek, jak to miał w zwyczaju robić.
- Tak - odparł krótko.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia - uśmiechnęłam się cierpko.
Beznamiętnym ruchem zabrałam z fotela swój plecak i ruszyłam w stronę wyjścia zostawiając nauczyciela na pastwę sterty formularzy i scenariuszy.
- I jak ci poszło? - zapytała Courtney, która czekała na mnie przed salą bite dwie godziny.
- Nawet nie dał mi dokończyć - westchnęłam.
Całe zaangażowanie jakie włożyłam w to, żeby wypaść jak najlepiej sprawiło, że liczyłam na nieco inną reakcję.
- Nie przejmuj się - przytuliła mnie do siebie. - Tulley to kretyn.
- Niby tak, ale jakieś pojęcie o teatrze ma.
- Dziewczyno, o karierze aktorskiej chyba nie marzysz, co nie? - usiłowała sprowadzić mnie na ziemię. - Słuchaj, jak chcesz to mogę go do ciebie przekonać. Mam swoje sposoby - poruszyła znacząco brwiami prezentując swój pokaźny biust.
- Jesteś walnięta, wiesz? - zaśmiałam się.
- Wiem - odparła krótko. - A teraz chodź do centrum. Powiesz mi, który komplet bielizny mam wybrać.
Położyłam ręce na biodrach lustrując ją badawczo.
- Rodziców Caleba nie będzie w ten weekend - sprostowała. - Może wyglądasz inaczej, ale w środku jesteś zupełnie taka sama, jak moja stara Sydney. Rozluźnij się trochę. Żyje się tylko raz.
- Nigdy nie będę taka jak ty.
- Ale kochanie, nikt od ciebie tego nie wymaga. Na świecie nie ma osoby tak cierpliwej i zorganizowanej jak ty. Po prostu powinnaś się czasem zabawić i nie myśleć o żadnych konsekwencjach. Mężczyźni pożerają cię wzrokiem, a ty nawet nie potrafisz tego wykorzystać. Z taką buźką. cały świat leży u twoich stóp. Otwórz się na innych - poklepała mnie po poliku. - A teraz spinaj pośladki i w drogę - nakazała.
Niezadowolona podniosłam się z ławki.
Jak miałam zauważyć innych facetów, skoro mój świat kręcił się teraz tylko wokół jednego?
Wczołgałam się na piętro. Zakupy z Courtney zawsze były męczące i jak zwykle nie skończyło się na jednym komplecie bielizny. Napiłam się czerwonej oranżady i włączyłam notebooka. Wygodnie usadowiłam się na łóżku.
Weszłam na stronę szkoły.
Wolno zjechałam kursorem w dół.
"Obsada spektaklu - Miłość Zakazana" - przeczytałam pod nosem.
Zeszłam jeszcze trochę niżej.
"Śmiertelniczka - Sydney Shelley
Ares - Casper Thacher..."
- Nie wierzę - zasłoniłam rozdziawione usta dłonią.
- Zaskoczona? - uniosłam głowę do góry. Sprawnie zamknęłam klapę notebooka. Zacisnęłam palce na pierzynie.
- Co tu robisz? - zapytałam przestraszona.
- Na przyszłość, zamykaj drzwi na klucz - założył ręce na klatkę piersiową uśmiechając się triumfalnie. - Cieszysz się? - mrugnął jednym okiem.
- Nawet nie było cię na przesłuchaniu.
- Powiedzmy, że Tulley zgodził się przesłuchać mnie poza programowo - podszedł do mojego łóżka. Oparł się o jego ramę. - Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?
- Czego ode mnie chcesz?
- Niczego.
Podeszłam do niego. Wyrzeźbionymi dłońmi objął krągłość moich ramion. Obrócił mnie tak, żebym w tafli lustra mojej toaletki widziała nasze odbicie.
- Boisz się mnie? - wyszeptał żarliwie.
Nie odezwałam się.
- I słusznie - dodał głaszcząc moje ramiona - Chciałabyś może poćwiczyć ze mną rolę?
Odwrócił mnie przodem do siebie.
- Powiesz mi w końcu o co ci biega?
- Chcę poćwiczyć rolę.
Widziałam, jaką satysfakcję sprawia mu poniżanie mnie.
- Co wiesz o moim ojcu? - zignorowałam jego usilne starania wyprowadzenia mnie z równowagi.
- Shelley, wiesz jak wygląda akt drugi, scena trzecia? - zmienił temat. - Mój bohater najpierw delikatnie prowadzi palce po policzku swojej kochanki - słowa przekładał na czynności. - Następnie zakłada jej ciemne włosy za uszy. Później patrzy gorliwie w jej czekoladowe tęczówki i składa na ustach pocałunek - uśmiechnął się zawadiacko. Pocałował mnie subtelnie, delikatnie. Pieścił moje wargi w szybki rytm bicia naszych serc. Otworzył usta szerzej i wsunął język penetrując nim sekretne zakamarki moich ust, a następnie wycofał go lekko i przygryzł koniuszek mojego języka.
Moje piersi rozpłaszczyły się na jego torsie. Włożyłam zimne dłonie pod jego koszulkę. Jego skóra była gorąca. Wodziłam palcami po jego zniszczonej, pomarszczonej skórze. Opuszki moich palców drżały dotykając blizn pod sutkami.
Wtedy odsunął się ode mnie, przełknął nerwowo ślinę. Patrzyłam w jego oczy. Starałam się znaleźć podobieństwo między nim, a tym ośmioletnim chłopcem u boku mojego ojca. Zmieniło się w nim wszystko, z wyjątkiem śniadej karnacji, kształtu twarzy i uroczego, zawadiackiego uśmiechu.
Nie zdziwiłabym się, gdyby zmienił również tożsamość.
Złapał szlufki moich ciasnych dżinsów.
- Nie zapominaj Shelley, że Ares na końcu zabija swoją ukochaną.
- Zabija ją z miłości.
- Zabija ją z żądzy władzy i zemsty - zacisnął swoje dłonie na moich barkach. - Do jutra Shelley. - puścił mi oko i zniknął w ciemnej otchłani korytarza.
Będą komentarze, będzie rozdział w sobotę (o ile mój zabójczy zasięg u mojego taty mi na to pozwoli)
Już mam napisany, także mogę wstawić w każdej chwili, ale poczekam :)
Wybaczcie, że nie odpisuję na prywatne wiadomości, ale gadu gadu mi szwankuje.
gg : 33348455
Piszcie! Odczytam wszytko jak wrócę do domu :)
ps. Staram się jak mogę, żeby Wam za bardzo nie namieszać w głowach, ale jeśli moje starania są do niczego, to przepraszam i zachęcam do ponownego przeczytania poprzednich rozdziałów.
+ Chcę jeszcze tylko dodać, że w tym rozdziale znajduje się kluczowe zdanie do bliższego poznania "Czarnego Charakteru" :))
DODAWAJ TEN ROZDZIAŁ, ALBO JUTRA NIE DOŻYJESZ ♥
OdpowiedzUsuńosz kuźde, warto znowu było czekać! Rany, zamarłam jak się okazało, że oboje są w tej sztuce... Masakra jakaś! Daj szybciej ten rozdziaaał :D "+ Chcę jeszcze tylko dodać, że w tym rozdziale znajduje się kluczowe zdanie do poznania "Czarnego Charakteru" :))" i teraz czuję się głupia, bo czytam drugi raz i ciężko mi idzie dojść, które to zdanie :) Jak zawsze genialnie! Dawaj jak najszybciej następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Matko boska częstochowska, Preise the lord.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział świetny to za mało powiedziane przecudowny*-*
Świetnie piszesz<3
czekam i oby szybko:)xx
mi tam możesz mieszać w głowie zawsze i wszędzie ;) rozdział jak zwykle wyszedł ci zabójczy. Wprawdzie liczyłam, że dowiem się trochę więcej, ale teraz po prostu bardziej niecierpliwie będę czekać na kolejny. Podoba mi się ta aura tajemniczości i strachu. Chyba się już na całego wkręciłam w twoje opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
znowu musze poprzec H. Mushbee bo sama nie wiem ktore to zdanie. przeczytalam chyba 4 razy i dalej nie moge znalezc. no ale licze ze dowiemy sie w nastepnm rozdziale ktory mam nadzieje zdecydujesz sie dodac jutro jako dodatek do nowego teledysku 1D a nie w sobote.
OdpowiedzUsuńnie moglam oddychac jak on znowu sie pojawil i pytal czy cieszy sie ze razem graja ;o a potem jak zaczal ja calowac i ona wsadzila mu dlonie pod koszulke ; o i to zdanie Nie zapominaj Shelley, że Ares na końcu zabija swoją ukochaną. petarda poprostu ;o <3 i te blizny masakra jakas, a co z Harrym? + nie bylo go w tym rozdziale ;( szkoda ze Shelley nie odpowiedziala mu na pytanie czy kocha Harrego ;D wgl juz kompletnie nie moge sie domyslic czego ten Casper od niej chce.
a ten Tulley co jeszcze on ma z tym wspolnego ; o nic nie wiem.
dodaj jutro prosze kochana <3
mam nadzieje ze odpiszesz kiedys na juz 3 lub 4 poprzednie moje komentarze, wydaje mi sie zed do 3 ostatnich rozdzialow ;D
kochajaca i teskniaca za pisaniem (ale jakos cie zastac nie moge, to pewnie przez to szwankujace gg) twoja
@LoveIrishNiallx
jestes cudowna dziewczyno ! ubostwiam cie
I jak znów przecudny rozdział, trzymaj tak dale. A co dalej z Harrym nie był w rozdziale? :D Myślę że Shelley i Harry będą jednak razem i nic i nie przeszkodzi <3 Uwielbiam Cię <3 Please daj jutro nowy rozdział <3 ;***
OdpowiedzUsuńCudnyy <3 ;*
OdpowiedzUsuńCZekam na next'a :D
właśniee ? Co z Haroldem? ;p
Zapraszam do siebie: www.zyj-swoim-zyciem.blogspot.com
Pozostaję z szacunkiem :)
@__Annie__
Jak zawsze cudowny:D
OdpowiedzUsuńdalej!!!!!<3
wchodzę tu i sprawdzam czy nie dodajesz nowego i czekam czekam...wiec dodawaj nastepny *.*
Świetny rozdział, jak zwykle z resztą, ale weź no powiedz jakie zdanie :)
OdpowiedzUsuńdziewczyno masz mega talent naprawde super juz nie moge się doczekać
OdpowiedzUsuńnastępnego rozdzialu
Jest :D Jutro już będzie rozdział !! Nawet nie wiesz jak się cieszę.To opowiadanie jest piekne :D
OdpowiedzUsuńfantastycznie, jak za każdym razem zresztą! Dawaaj jak najszybciej następny! :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że mnie szlag trafi jak ją zaczął całować :D nie czaję, czemu pozwoliła mu na to wgl, ale dobra tam xd przeczytałam wszystko od początku jeszcze raz i tak sobie myślę.. Co z Heather? :D
OdpowiedzUsuńHeather pojawiła się całkiem niedawno, jednak jej imię nie zostało wymienione. :)
Usuńno bo hm.. w drugim rozdziale było, że Harry niby musi z nią być, coś tam coś tam, że "niech inni kontrolują, a ja będę udawał, że jest OK" i tak już później nic o niej było i tak się zaczęłam zastanawiać :) ale spoko spoko :) dawaj dzisiaj kolejną część :P
Usuńwiec Heather jest kobieta ktora przyszla w skorzanych rekawiczkach, ubrana cala na czarno do pana Thacher ;D
Usuńże co?! no z jakiej paki, wtf ;d
Usuńno na to wychodzi ;d to byla jedyna kobieta bez imienia w niedawnych rozdzialach ;D
Usuńwgl mial byc rozdzial wczoraj i co :( konczy sie dzisiaj a rozdzialu nie ma :( amelio wracaj xoxo
ty no faktycznie. Raany, i kolejna zagadka jaką do niego sprawę miała x.x
UsuńPrzeczytałam m wszystko od początku i powiem jedno: jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńCasper to jakiś psychol :D nie wiem co on ma z głową, ale chętnie się dowiem o_O
OdpowiedzUsuńG E N I A L N I E !!!
OdpowiedzUsuńStwierdzam, zgon bo Twoje opowiadanie jest cudne *.*
OdpowiedzUsuńJak gadałam o nim koleżance to mnie z domu wyprosiła xd, bo się tematu zmienić nie dało . ;3
Preise the lord .
Boski naprawdę boski !
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow!!!! Jak zwykle niesamowite... tylko zastanawiam sie ktore zdanie? Pewnie jestem zbyt tepa zeby to ogarnac, no ale przezyje... Mam nadzieje, ze nastepny pojawi sie juz dzis... Kocham cie
OdpowiedzUsuń~Haroldowa ;*
Suuuupciooo ! <3333
OdpowiedzUsuńLiczę, że następny rozdział dodasz dzisiaj :) serio, miej litość i dodaj :)
OdpowiedzUsuńxx
KOLEJNY ROZDZIAŁ POPROSZĘ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. Dodawaj nexta!!!!
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuperrr :)
OdpowiedzUsuńta historia jest... genialna!! jestem pod wielkim wrażenie! brawo!
OdpowiedzUsuńdawaj dziesiąątyyy !! to jest jak narkotyk xD
OdpowiedzUsuńnaprawdę lubię twój blog. historia jest inna od wszystkich, bardzo tajemnicza i interesująca. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Heaven.
ej kiedy nowy rozdział? :c czekam czekam i się doczekać nie mogę :c
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńno daleej !! ja tu umieram z ciekawości !! ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się twój blog :)
OdpowiedzUsuń