niedziela, 11 listopada 2012

11. Nie walcz. Żyj.

http://www.youtube.com/watch?v=ozb76Kj2vDQ

- Gdzie do cholery jest Casper?! - usłyszałem groźny tembr głosu Tulleya.
- Tutaj - nonszalanckim krokiem wyszedłem zza bordowej kurtyny.
- Jutro ćwiczymy akt trzeci, nie spóźnij się. Na dzisiaj to wszystko - zakomunikował.
Odwróciłem się w stronę reszty aktorów.
Sydney właśnie przymierzała swój kostium. Miała na sobie długą, białą suknię, która łagodnie ciągnęła się za jej krokami po ziemi. Była wykonana z klarownego materiału. Doskonale było widać jej perłową bieliznę wykończoną koronką.
Otulona mgłą rozmawiała ze scenografem.
- Co u ciebie, Shelley? - skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej uśmiechając się zawadiacko.
Nie wysiliła się nawet na przelotne spojrzenie.
- Masz ładną pupę - złapałem jej zaokrąglony podbródek.
Wzdrygnęła się. Przyłożyłem palec wskazujący do jej pełnych warg.
- Daj mi spokój - odpowiedziała oschłym tonem.
Zaśmiałem się ironicznie.
- Tu nie chodzi o ciebie, zrozum słońce - zatrzymałem dłoń na jej szczupłym nadgarstku.
- Więc o co?
Pod równym łukiem brwi, stal jej spojrzenia błysnęła groźnie.
- Czasami kiedy chcemy wiedzieć za dużo, możemy dodatkowo ucierpieć. Prawda jest jak ogień. Parzy.
Jej źrenice znacznie się rozszerzyły.
- Do zobaczenia, mała - puściłem jej oko i wyszedłem z sali.

Krople deszczu wybijały głuchy rytm o nierówny chodnik. W kałużach odbijał się rozmyty blask gwiazd. Uliczne psy wyły i szczekały. Na wietrze tułały się różnokolorowe liście.
Stojąc przy ulicy, zobaczyłem zarys jej sylwetki.
- Możemy mieć to już za sobą? - westchnęła cicho.
Podałem jej plecak. Otworzyłem drzwi samochodu.
Zawiozłem ją nad Wielki Staw umiejscowiony w południowej części Bergen. Kiedy dojechaliśmy, było po dwudziestej pierwszej.
Przy brzegu wody stała niewielka altana dla wędkarzy.
Wyraźnie oczarowana tym widokiem, wyszła z pojazdu.
- Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?
- Zobaczysz - z plecaka wyjąłem lampion. - Zapal - podałem jej ostatnią zapałkę. - Chodź.
Słyszałem za sobą jej równy krok. Prowadziłem ją przez błotnistą ścieżką przy wodzie.
- To tutaj.
Spojrzała się na mnie znacząco.
- No wchodź - popędziłem ją.
- Żartujesz? nie wejdę na to z tobą - postukała się w czoło.
- Czyli zostajesz? - uniosłem brew.
Warknęła.
Niepewnie weszła do łódki. Usiadła na belce, która trzymała się na jej krawędziach. Zepchnąłem ją z brzegu do wody, a następnie sam wskoczyłem do środka. Złapałem za wiosło.
Włosy Sydney pozlepiały się przez deszcz. Na jej polikach osadziły się pojedyncze, okrągłe krople cieczy.
Siedziała skulona trzymając w delikatnych, słabych dłoniach lampion. Wyglądały tak, jakby zaraz miały pokruszyć się na milion drobnych kawałeczków pod ciężarem światełka.
Bacznie mi się przyglądała.
- Zayn... - wyszeptała.
- Zayn? - zapytałem cicho.
Mój niespokojny oddech rozbrzmiewał echem po niczym niezmąconych zakamarkach ciemności.
Odsunęła się ode mnie z obawą.
Pozwoliłem ciszy przejąć kontrolę nad czasem.
- A więc znasz już prawdę?
Pokiwała głową.
- Dobrze rozegrane - wysiliłem się na łobuzerski uśmiech.
- Casper, kim dla ciebie jest mój ojciec? - zmarszczyła brwi.
- Domyśl się.
- Niemożliwe... - zacisnęła długie palce na brzegu łódki. - Nie możesz być moim bratem - wypowiedziała niemalże niesłyszalnie.
- Nie jestem.
Wzięła głęboki, astmatyczny oddech.
- W takim razie, kim jesteś?
- Twój ojciec to mój ojczym.
Przysunąłem się bliżej niej. Spokojnie dryfowaliśmy na płaszczyźnie atramentowej wody.
- Shelley, twój ojciec zginął.
- Słucham? - wyszeptała głucho.
- Nie potrafię powiedzieć ci wszystkiego. Rozumiesz? Nie potrafię - mocno zacisnąłem palce na jej ramionach. Cicho zajęczała.
Schowała swoją twarz w dłonie.
- Przestań! - złapałem gorliwie jej nadgarstki i odepchnąłem do tyłu. - Poznał moją matkę, kiedy przyjechał do Anglii. Byli ze sobą, dopóki nie zachorowała na gruźlicę. On jak zwykły tchórz się wycofał i wyjechał. Rozumiesz?! Zostawił ją! - wysyczałem szarpiąc kołnierz jej granatowego płaszcza.
- Czyli nie zginął - wypowiedziała szeptem.
Mój zimny oddech drażnił skórę jej szyi. Dłonie wciąż zaciśnięte na kurtce, nie poluźniały uścisku.
- Mam nadzieję, że nie żyje.
- Czego chcesz ode mnie?! - krzyknęła.
- Chciał przyjechać właśnie tutaj, do ciebie. Zostawił moją matkę dla ciebie, rozumiesz? Ona kochała go jak głupia, a w momencie w którym najbardziej go potrzebowała, odszedł. Chciałem, żebyś cierpiała tak jak ona. Żebyś poczuła na własnej skórze, jak to jest stracić ukochanego. Harry miał mi w tym pomóc.
- I tylko po to tu przyjechałeś? Po zemstę?
- Chciałem spojrzeć w oczy twojemu ojcu i powiedzieć jak bardzo go nienawidzę.
- To chore, Zayn
- Nie jestem Zayn - warknąłem. - Te wszystkie blizny, Shelley... One nie są przypadkiem i nie są skutkiem mojej przeszłości. Są z winy twojego ojca.
- Nie mam nic wspólnego z bólem twojej matki, ani twoim.
- Jesteś zupełnie taka sama jak tatuś. Nigdy nie jesteś winna - powiedziałem ironicznie.
Uderzyła mnie z w twarz otwartej dłoni.
- Dlaczego nie potrafię ciebie zranić? - zacisnąłem zęby i pięści. Knykcie moich dłoni zbielały.
Jej oddech był szybki. Z przejęciem patrzyła w moje oczy.
- Do tej pory wychodziło ci całkiem dobrze - mruknęła.
- Może wiele przeszłaś, ale o życiu tak na prawdę nie masz pojęcia.
- A ty masz?
- Nie powiedziałem tego.
Zeszła z belki. Usiadła na piętach, na przeciw mnie.
Zacisnęła wargi. Uspokoiła się. Teraz oddychała spokojnie, wolno.
- Są rzeczy, o które powinno się walczyć do końca - złapała moją dłoń. Moje palce były odrętwiałe, drżały.
Jej spojrzenie było tak pokrzepiające...
- Nie mam już o co walczyć.
Jej ciepły dotyk budził dreszcze na całym ciele. Złapała moje ramię, pocałowała mnie w policzek. Widziałem rysy jej twarzy i błyszczące tęczówki, które były niemal tak jasne jak księżyc.
- Tak łatwo jest się zagubić. Stracić z oczu to, co najważniejsze na rzecz tych niewielkich spraw, nieistotnych. Zamiast skupiać się na tym, co straciłeś, pomyśl o tym co ci zostało.
- Na prawdę myślisz, że wszystko jest takie proste? Walka z samym sobą, ze wspomnieniami...
- Nie walcz. Żyj - przesunęła opuszki palców wzdłuż moich kości policzkowych.
- Życie to walka - zacisnąłem palce na krawędziach łódki, której widoczne były jedynie kontury.
Zebrała włosy, opuściła je łagodnie na swoje ramię. Teraz brązowe fale spływały po jej dekolcie i biuście. Usiadła obok mnie i położyła głowę w zagłębieniu mojego ramienia.
Trwaliśmy w ciszy.
Sydney co jakiś czas jedynie pociągała nosem.
Po czasie jej dłoń osunęła się w wzdłuż talii, a ciało się rozluźniło.
Zasnęła.
Zwinąłem kurtkę, a następnie położyłem ją pod jej głowę.
Złapałem za wiosło.
Zacumowałem łódkę do brzegu.

***

Chwyciłam w dłonie rąbki prześcieradła. Wyciągnęłam się leniwie. Było po czwartej. Zapaliłam światło w pokoju.
Sięgnęłam po napój.
Na stoliku nocnym, oprócz oranżady stało jeszcze drewniane pudełko w kolorze bladoróżowym. U jego boku, wisiała biała wstążeczka.
Kiedy tylko je otworzyłam, usłyszałam cichą melodię. Pozytywka nie należała do mnie. Widziałam ją pierwszy raz w życiu.
Ponownie otworzyłam wieczko. Na samym dnie leżała niewielka karteczka.

"Może jeszcze kiedyś się zobaczymy. 
                                                         Trzymaj się, Shelley"

Przesunęłam palcami po starannie wygładzonym sosnowym drewnie.
Miałam już dość pytań.
Miałam już dość zagadek.
Miałam już dość jego bezczelnie cudownego spojrzenia, które za każdym razem mnie onieśmielało.
Miałam już dość wszystkiego.
_________________________________
W którym mo­men­cie pęka niebo? W tym, w którym przes­ta­jesz czuć siebie w sobie.

Wybaczcie, że nie było Harrego, ale chciałam się skupić na głównym wątku.
Brakuje mi czasu... Motywacji... Nie wiem kiedy będzie następny. Postaram się dodać szybko.
Przepraszam, jeśli zawiodłam.
Pozdrawiam, Ameliaxoxo

22 komentarze:

  1. Nie zawiodłaś... Świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Nareszcie wyjaśniona sprawa z Casprem/Zaynem. Shelly chyba go oświeciła i się ogarnął. Oby nikt nie umarł, bo mam takie przeczucie, że będzie jakaś akcja i będzie smutno :< znów oczekiwanie na kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń
  3. nie zawiodłaś ! rozdział świetny jak zawsze ! nie mogę się doczekać następnego ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać następnego ;**

    Tolaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście że nie zawiodłaś.W końcu sprawa rozwiązana :) Cudny rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zawiodłaś, rozdział super jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wcale nie zawiodłaś. Jest jasno. Tylko szkoda, ze Zayn chciał się zemścić na Sydney. Ale i tak bardzo mi się podoba. Na kolejny rozdział mogę czekać i czekać, nawet miesiącami. Ten blog jest tego warty.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie zawiodlas kochanie, napewno nie osoby ktorym zalezy na tobie i opowiadaniu. FANTASTYCZNY rozdzial.
    brak mi slow. piosenka oddala mi tak nastroj ze sie wzruszylam. ; o powaznie wzruszylam. pieknie.
    zrobilo sie strasznie ciekawie. Casper sie wycofal?
    No zobaczymy, a moze Shelley bedzie chcial go teraz odszukac? co jesli kocha jego a juz nie Harrego, w nastepnym musi byc Harry zeby sie tego dowiedziec.
    wreszcie duzo rzeczy wyjasnione, jezu on chcial sie na niej zemscic, nie wierze. ale w czym mial mu tak do konca pomoc Harry, do czego on mial doprowadzic. tylko do tego ze mial ja rozkochac w sobie a potem skrzywdzic co juz sie nie udalo? teraz ciekawe gdzie tak naprawde jest ojciec Sydney.
    mam nadzieje ze niedlugo sie tego dowiemy.
    bd czekac i czekac i licze ze rozdzial bedzie szybciej niz poprzedni, bo codziennie wchodzilam i sprawdzalam i juz sie doczekac poprostu nie moglam na 11.
    rozdzial Zabojczy ale taki piekny nastroj mogla miec Shelley z Harrym na randce ;D mam nadzieje ze pomyslowa ich randka sie jeszcze pojawi. czekam tez na pojawienie sie znow Heather.
    niech ci kurde motywacja wroci bo nie wytrzymam. chce nastepny !!!!

    kochajaca, czekajaca, TWOJA
    @LoveIrishNiallx
    mam nadzieje ze odpowiesz mi na gg :)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://screenshooter.net/5670336/ntvkwtk - BUUUU jestem 7001! c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział. Sama nie wiem jak ty to robisz, że dając tyle odpowiedzi sprawiasz, że za każdym razem mam jeszcze więcej pytań. Cieszę się, że już trochę się wyjaśniło, ale zdecydowanie chcę więcej. No i Harry'ego ;)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  11. Żartujesz sobie?! zawiodłaś nas? no chyba jesteś w wielkim błędzie! To jest cudowne, zajebiste *.* tak bardzo czekam na kolejne rozdziały one są takie tajemnicze pełne pasji idealne. Tyle pytań i zagadek a co rozdział to nowe. Pisz dalej i dodawaj częściej to jest boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  12. hej, na live-truth-love.blogspot.com, pojawił się 1 rozdział. bardzo zachęcamy do obserwowania i komentowania x - Effy

    OdpowiedzUsuń
  13. ej, ej jeszcze nigdy mnie nie zawiodłaś, więc nawet tak nie myśl! co do opowiadania to ja strasznie nie lubię się powtarzać, ale nie wiem co innego mogę napisać oprócz tego, że jak zawsze fantastycznie :D tylko chyba troszkę się zgubiłam... Harry kocha Sydney, Casper/Zayn też kocha Sydney? a Sydney kocha... ? :D jakoś tego nie zrozumiałam :D no ale to nic, na pewno później to załapie :D
    czekam na następny!!!

    A xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest świetny ! Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  15. to nic że nie było Harrego. Rozdział cudowny ! i bardzo dobrze że skupiłaś sie na głównym wątku, bo wyszło super, naprawde.
    czekam z niecierpliwością na nastepny. xxX

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie zawiodłaśś :D Ty?! Ty mnie jeszcze nigdy nie zawiodłaś <3 Xd

    CZekam nn :) ♥

    www.zyj-swoim-zyciem.blogspot.com
    Zaapraszam ♥ ;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam, że tak długo tu nie wchodziłam. Ale dzięki temu przeczytałam więcej ;). Świetny, jak zawsze. Zastanawiam się, bo ona jest przecież z Harry'm, ale, bo jak tak czytam to wynika, że czuje coś do Casper'a. I to coś jakby więcej... Fajnie by było jakby jednak została z Harry'm. No cóż, kocham Cię i czekam na następny... A na blogu More then this miałaś dodawać coś... Tak tylko wspomniałam...
    ~Haroldowa ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. a więc to tak! no tak, już wiemy co i jak. Nie zawiodłaś, nigdy nie zawodzisz, bo masz naprawdę talent i zacytowałabym teraz kogoś, ale nie wiem kto to napisał.. ale że powinnaś się rozwijać w tym kierunku. Jedyne czego bym się mogła przyczepić, to to że po czekaniu tygodnia na kolejną część, może liczyło się na nieco więcej.. Ale to tylko taka moja fanaberia po tym jak chodząc po domu wymyślałam przeróżne dalsze losy do ostatniego rozdziału :) dziewczyno, nie trać motywacji! Jest dobrze! Dodawaj jak najszybciej następny, bo my nie straciłyśmy zainteresowania :)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochana nikogo nie zawiodłaś... Kiedy nn???
    ~Haroldowa;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowne ! *.* Nie zawiodłaś :3

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć! Twój blog został nominowany do gry "Libster Award". Po więcej informacji zapraszam pod ten link:
    http://mylifeismineok.blogspot.com/2012/11/libster-award.html

    Zapraszam do zapoznania się z całą grą oraz do przeczytania i skomentowania moich odpowiedzi do pytań, które zostały mi zadane :)

    OdpowiedzUsuń