piątek, 7 grudnia 2012

15. Sama prosisz się o kłopoty.


http://www.youtube.com/watch?v=MaUyqaHJkfA

- O której wychodzisz?
- Za dwadzieścia minut mamy próbę generalną - odparłam upajając się aromatem czarnej, gorzkiej kawy w małej filiżance.
- Podwieźć cię?
- Nie, dzięki. Poradzę sobie - cmoknęłam Harrego w policzek. - Przyjdź wcześniej. Chcę cię widzieć w pierwszym rzędzie - pokiwałam palcem wskazującym.
Podszedł do mnie, mocno mnie do siebie przycisnął. Moje piersi rozpłaszczyły się na jego torsie. Przez cienką koszulkę, czułam jego wyrzeźbioną klatkę piersiową.
- Wyglądasz na zdenerwowaną - powiedział troskliwym głosem prowadząc opuszkami palców po moich zmarszczonych brwiach.
- To nic takiego - przerwałam na chwilę skupiając się na myśli. - Boję się, że nie wszystko pójdzie tak, jakbym tego chciała.
- Żartujesz? Przecież jesteś Sydney Shelley. Jak ciebie, dziewczynę, która jest nieustraszona, może zjadać trema?
Spojrzał w moje zmartwione oczy.
- Chyba, że nie to jest powodem twoich zmartwień... - ściszył chrypliwy ton swojego głosu.
- Nie wydaje ci się to zbyt łatwe, Harry? To, że Casper wyjeżdża. Myślę, że ma w tym jakiś interes, że coś knuje.
- Sydney, spokojnie. Nie chcę, żeby twoje podejrzenia przerodziły się w obsesję. Casper odchodzi, może nie na zawsze, ale powinniśmy cieszyć się chwilą. Może coś zrozumiał, zmienił się?
Prychnęłam cicho.
- Wierzysz w to?
- No cóż, nadzieja umiera ostatnia - wydął wargi śmiejąc się cicho.
- Harry, wieczny optymista... Lubię to w tobie - poklepałam go po szorstkim policzku. - Swoją drogą, mógłbyś się ogolić.
- Wybacz, Syd, ale wczorajszego wieczoru nie miałem czasu. Byłem zajęty. Tobą - przygryzł moją wargę. - Przypomnij mi, ile mamy czasu?
Zerknęłam na srebrny, zgrabny zegarek zdobiący mój nadgarstek.
- Za dziesięć minut muszę wyjść.
- W takim razie, zdążymy - wyszeptał mi do ucha.
Popchnął mnie na swoją miękką kanapę.
- Harry... - jęknęłam cicho.
- Cii...
Muskał wargami mój dekolt i szyję.
- Mówiłaś coś?
Zaśmiałam się.
- Spieszę się, Harry.
- Spokojnie, mamy czas - włożył swoją dłoń pod moją niebieską, przed chwilą wyprasowaną koszulę.

- To jak, Sydney? Oblewamy? - zapytał Lloyd ściągając z głowy hełm strażnika greckiego, który należał do jego przebrania.
Cała widownia była zachwycona spektaklem. Oświetlenie, muzyka, gra aktorska - wszystko było niczym w High School Musical. Cały dochód ze sprzedaży biletów miał zostać przeznaczony na zbliżający się bal z okazji dnia patrona naszej szkoły.
- Dzięki, kiedy indziej - uśmiechnęłam się dyplomatycznie.
- Jak chcesz.
Rozmawiałam z Anną, kiedy zobaczyłam Harrego. Opierał się łokciem o ścianę uśmiechając się zawadiacko. Podbiegłam do niego i mocno się wtuliłam.
- I jak?
- Pięknie wyglądałaś - położył swoje dłonie na moich ramionach.
- Nie do końca o to mi chodziło, ale dziękuję. Poczekaj tutaj. Przebiorę się i za moment będę.
- Jasne - przygryzł płatek mojego ucha.
W drodze do łazienki, mimowolnie rozglądałam się za Casprem.
Raptownie odwróciłam się w prawą stronę. Zobaczyłam go przez oszklone drzwi od stołówki. Trzymając ręce w kieszeniach skórzanej kurtki, beznamiętnym wzrokiem patrzył przez okno.
- Najpierw każesz mi zniknąć ze swojego życia, a później sama do mnie przychodzisz. O, ironio losu - powiedział stojąc do mnie bokiem. Nawet nie wysilił się na przelotne spojrzenie w moją stronę. - Całkiem nieźle dzisiaj ci wyszło. Wydawałaś się być wiarygodna. Przez chwilę nawet pomyślałem, że chcesz mnie pocałować.
- Widocznie jestem dobrą aktorką - mruknęłam pod nosem.
- Zauważyłem. Cały czas nabierasz samą siebie udając, że nic do mnie nie czujesz - spojrzał na mnie tak, że w jego oczach zdążyłam zobaczyć cień ludzkich uczuć.
- Wiesz dobrze, że kocham Harrego - odpowiedziałam na pozór opanowanym tonem.
- Nie wątpię.
- Miałeś odejść.
- Wyjdź już stąd. Sama prosisz się o kłopoty - powiedział drapiąc się po karku.
- Nie boję się ciebie - odparłam zdecydowanie.
- Od kiedy jesteś taka pewna siebie?
- Od kiedy wiem, że nie jesteś w stanie niczego mi zrobić.
- Pozwalasz sobie na zbyt wiele, Shelley.
- W co ty pogrywasz, Casper?
- Do zobaczenia, Shelley. Zadzwoń, kiedy nie będziesz miała z kim pogadać - puścił mi oko uśmiechając się zadziornie. Nonszalanckim krokiem, wyszedł ze stołówki.

Było po godzinie osiemnastej. Oglądaliśmy z Harrym nieme filmy z Charlesem Chaplinem. Siedziałam wygodnie opierając nogę o nogę.
- Na pewno nie chcesz iść na ognisko? - zapytał głaszcząc moje włosy. Położyłam głowę w zagłębieniu jego ramienia.
- Nie lubię takich imprez, wiesz to dobrze - skierowałam na niego wzrok. - Z resztą, jestem zmęczona.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale przydałaby ci się rozrywka. Jesteś w klasie maturalnej, rozerwij się, odpocznij.
- A pójdziesz ze mną? - spojrzałam w jego wiecznie błyszczące oczy i na jego śnieżnobiały uśmiech, który tylko dodawał sympatii z natury roześmianej twarzy.
- Nie lubię takich imprez, wiesz to dobrze - powtórzył.
Zaśmiałam się.
- I dlatego, mój drogi, jesteśmy zdani na siebie.
Musnął moje wargi.
- Poczekaj chwilę, znajdę coś dla nas.
Weszłam do kuchni. Z jednej z szafek wyjęłam alkohol. Trzymałam w uścisku dwie zgrabne szyjki butelek.
- Co wolisz? - poruszyłam znacząco brwiami.
- Sydney, prowadzę. Nie mogę pić.
- Dzisiaj możesz spać u mnie. Moja matka wynajęła mieszkanie w Hudson, więc i tak nie będzie tutaj nocowała.
Zaczerpnął głośno powietrza.
- Nalej mi szkockiej.
Podszedł do mnie. Objął mnie w pasie. - Kiedyś przez ciebie zwariuję, wiesz?
- Wiem.
Pocałował moje wargi. Przejechał językiem po moich zębach, żeby chwilę później móc dotknąć mojego języka. Tańczyły ze sobą tak szybko, jak szybko biły nasze serca.

Śmiałam się cicho, lustrując wzrokiem śpiącego chłopaka. Delikatnie rozwarł powieki, uśmiechnął się w moją stronę. Spojrzałam się na powód, dla którego nie mogłam powstrzymać śmiechu. Po chwili rozpoznał, o co mi chodzi.
"Powód" był bardzo pobudzony i aż rwał się do góry tak, jakby chciał złapać promienie słoneczne wchodzące przez cienki klin otwartego okna. Harry był przykryty cienkim kocem, przez co jeszcze lepiej było widać jego członka "na wysokościach".
Zawstydził się, a na jego twarzy pojawiły się dwa, malinowe rumieńce. Widząc jego wyraźne zakłopotanie, wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Przepraszam, ale jesteś taki uroczy...
- Coś cię bawi, cukiereczku? - uśmiechnął się szeroko krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zadarł wysoko głowę.
- Nie mogę traktować cię poważnie, kiedy mówisz do mnie cukiereczku... Nigdy więcej - mówiłam powstrzymując śmiech.
- Bo co mi zrobisz? - uniósł jedną brew ku górze.
- Bo już nigdy nie wydostaniesz się z tego łóżka - odparłam nieco poważniejszym głosem.
- Jeżeli zostaniesz tutaj ze mną, to czemu nie - przycisnął mnie swoim ciałem. Zbliżył swoją twarz do mojej. Musnął koniuszkiem nosa mój nos.
- Pani Shelley, jest pani bezczelna - wyszeptał.
- A moja bezczelność ciągle rozkwita... - wydął wargi chcąc mnie pocałować, a wtedy zepchnęłam go z siebie.
- Dobry humor?
- Coś w ten deseń. Ubieraj się. Pójdziemy na miasto coś zjeść- rzuciłam w jego stronę dżinsowe spodnie i koszulę.
- Musisz zapraszać mnie do siebie częściej.
- Możesz to sobie wybić z głowy - cmoknęłam go w policzek.
Zdjęłam z półki ubrania, z szuflady wyjęłam bieliznę i poszłam do łazienki, żeby wziąć poranny prysznic.

Poszliśmy do Grate.
Było kilkanaście minut po trzynastej.
- Dzisiaj mam spotkać się z Courtney, bo zapisała nas do komitetu przygotowującego bal - powiedziałam przeżuwając zamówioną wcześniej kiełbasę z musztardą.
Mój gust nigdy nie był specjalnie wyrafinowany.
- Sydney, spójrz - Harry kiwnął głową.
Spojrzałam się za siebie.
W wejściu do Grate stał Casper z nieznajomą kobietą. Już na pierwszy rzut oka widać było znaczną różnicę wieku.
Poczułam, jak robi mi się gorąco, a wszystkie wnętrzności przeradzają się w magmę. Moje oczy zapłonęły gniewnie.
Podeszłam do nich bez skrępowania.
- Co tutaj robisz? - warknęłam starając się zachować spokój.
- Tak Sydney, ja również cieszę się, że cię widzę - uśmiechnął się sztucznie.
- Kto powiedział, że ja się cieszę?
Zmierzyłam kobietę spojrzeniem.
- Bianco, poznaj Sydney. Nie martw się jej zachowaniem, jest nadzwyczaj niekulturalna - zwrócił się do towarzyszki.
Uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Podobno miałeś wyjechać.
- No cóż, zmieniłem zdanie. Co zrobisz - wzruszył ramionami.
- Jesteś dupkiem.
- Sydney, skąd ta gniew, złość? Uważaj, bo nienawiść i miłość dzieli bardzo cienka granica. Z resztą, chyba już się o tym przekonałaś, prawda?
- Casper, nie bądź już taki niegrzeczny - odezwała się brunetka z blond pasemkami przylepiona do chłopaka. W jej głosie słychać było rosyjski akcent.
- Przymknij się - szturchnął ją Casper. - To przykre, kiedy bliska osoba cię oszukuje - spojrzał na Harrego. Brunet nerwowo oblizał wargi.
Przez moje ciało przeszły zimne dreszcze. Z poirytowania, zacisnęłam mocno zęby.
- To przykre, kiedy musisz szukać pocieszenia u trzydziestolatki - warknęłam, po czym wyszłam z lokalu.

***

- Co ty wyprawiasz, stary? - powiedziałem cicho, zaciskając palce na skórzanej kurtce Caspra.
- Lepiej trzymaj ręce przy sobie.
Poluźniłem uścisk.
- Nie wtrącaj się więcej. Wiem co robię. Lepiej zajmij się Sydney.
- Czyli teraz ty spiskujesz przeciwko niej? - zapytałem.
- Wal się - wyraźnie zaakcentował.
Stal jego tęczówek błysnęła groźnie. Odsunąłem się.
- Bądź tutaj jutro o dwudziestej. Musimy pogadać - powiedziałem, po czym dogoniłem Sydney.
________________________________
Nudny, wiem. Nie ma nic w nim szczególnego, wzruszającego - ale nie każdy rozdział ma być "rozklejaczem". W następnym postaram się wyjaśnić kilka spraw :)
gg: 33348455
Może dzięki komentarzom, wstawię nowy rozdział jeszcze w weekend, kto wie... ;)
Pozdrawiam i ściskam, Ameliaxoxo

30 komentarzy:

  1. Oo jestem pierwsza! Chyba.

    Jest świetny rozdział < 3 Normalnie, miodzioo : D

    Jestem ciekawa, o co chodzi? ;p
    Czekam na next'a ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. a więc rozdział, no rozklejaczem nie jest, ale w Twoim wykonaniu wszystko jest cudne. ;D Śpiesz się z następnym, bo nie wytrzymam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj zaczęłam czytać Twoje opowiadanie i tak mnie wciągnęło, że nawet nie reagowałam na wołanie mnie przez mamę. Bardzo spodobała mi się historia Sydney oraz Harry'ego i Caspra. Powiem Ci, że z reguły nie przepadam za "czarnymi" charakterami w opowiadaniach aczkolwiek w tej polubiłam nawet Caspra, bo mimo wszystko urzekła mnie ta jego dziwna troska o Syd, dlatego też cieszę się, że nie wyjechał. Urzekłaś mnie tą tajemniczością. Przy każdym rozdziale jestem cholernie ciekawa co może się stać, i co z tego wszystkiego wyniknie. Mam nadzieję, że uda Ci się wstawić w weekend kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, Ania x

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuddne , nie przepadam za 'rozklejaczami' a ten roz. był całkiem spoko , :)
    Uwielbiam Cię i twojego bloga :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekałam się w końcu <3 No faktycznie, w sumie nic konkretnego się nie wydarzyło, ale powiem ci, że wgl mnie to też dobrze :) podkręcasz ciekawość, bo my teraz z niecierpliwością będziemy wyczekiwać kolejnego rozdziału! Dlatego zlituj się i dodaj jak najszybciej! :) Podoba mi się, że to, że Casper już tak otwarcie jej wytyka trochę tą dwulicowość. Bo z jednej strony "odwal się, kocham Harrego" a z drugiej przy każdej okazji idzie do niego :D
    na prawdę fajnie, fajnie :) Bardzo lubię te opowiadanie :)
    Pozdrawiam, xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty musisz czytać serie ,,Wiecznej Nocy"! Bo Bianca i Courtney..Też to czytam :-).A co do rozdziałiu to super jak zawsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mowilam ci już jak ubóstwiam twoje opowiadania??;D

    OdpowiedzUsuń
  8. KOMENTUJCIE LUDZIE BO JA CHCE NOWY ROZDZIAL!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też chce nowy rozdział :> Świetny, boski, super... etc. :D CZekam na next ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. matko, świetny:D
    Naprawdę coś cudownego<3
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:)xx

    OdpowiedzUsuń
  11. jestes zajebista... i tyle wystarczy bo reszte wiesz :) xxX

    OdpowiedzUsuń
  12. za każdym razem mam pisać że to jest zajebiste? tak chyba tak bo to jest ZAJEBISTE♥:3 cudne i boskie!♥ z niecierpliwością czekam na dalsze wydarzenia, oby szybko!;) pozdrawiam :D

    http://life-forever-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. A więc dalej jedno wielkie nic, osobiście mi się podoba. Casper ze starszą od siebie kobietą - szuka pocieszenia? Casper - kocha, czy darzy jakimś innym uczuciem Sydney? Harry... ciekawy przypadek, którego nie mogę zrozumieć, ani wyczytać jego intencji. Kto tutaj w końcu chce dobrze dla dziewczyny? Który z chłopaków będzie tym jedynym, tym który kieruje się dobrem? Nie zwlekaj z następnym rozdziałem. Masz szczerych i prawdziwych czytelników.
    Pozdrawiam Adine.

    OdpowiedzUsuń
  14. kochamkochamkocham!
    nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawno nie komentowałam Twojego opowiadania, więc chyba najwyższa pora :P Rozdział świetny, wciągający i zabawny. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jest super ! W pewnym momencie się popłakałam ! Muzyka jest świetnie dobrana do tekstu !

    OdpowiedzUsuń
  17. genialne! Boże kocham Cię!!! dodawaj jak naaajszybciej ;***

    OdpowiedzUsuń
  18. Dodaj :D plose plose plose plose... *.* kocham to czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To opowiadanie jest genialne! :d jedno popołudnie i pochłonęłam 11 rozdziałów.. wszytsko jest tutaj takie tajemnicze.. jestem strasznei ciekawa tego co bedzie dalej.. dodaj dzis, please :dd

    ~Eve

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaje kurwa biste. Sorry za bluzgi ale nie moge inaczej. Nw ile razy jeszcze to stwierdzę, ale Cię kocham. Jestwś niesamowita. Czekam na nn. Nie mogę się doczekać. ^^
    ~Haroldowa

    OdpowiedzUsuń
  21. nudne? no co ty! fantastyczne a nie nudne :P
    czekam na następny!!!

    A xx

    OdpowiedzUsuń
  22. nudne ? nie rozśmieszaj mnie. twoje rozdziały nigdy nie będą nudne, choćby było w nich opisane jedzenie siana przez konia. Twój talent jest poprostu nieziemski i nie masz co zaprzeczać, bo tak jest. Czekam na następny. i to z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajebiste. obecnie to słowo przychodzi mi na mysl ;d
    Zajebiste opowiadanie.
    Zajebisty rozdział.
    Zajebisty Zayn. <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Nudny !?!? No co ty Amelio ;o slodki jak nie wiem.
    poprostu cud, miod i orzeszki, malinki czy cos tam chcesz
    jeju Harry i Sydney slodziaki slodziaki slodziaki do potegi N. jak zostal u niej na noc mmm ;3 fajnie

    dodawaj juz kolejny Amelio oj dodawaj bo nie moge sie doczekac skoro masz wyjasnic kilka spraw.
    ciekawe dlaczego Casper jednak zostal hmm
    niech wyjasni sie w czym oszukuje ja Harry i oby to nie bylo nic zlego bo zalamie sie jak sie rozstana.
    ten zwiazek jest dla mnie niczym Larry czy moj najwspanialszy, najcudowniejszy Ziall :D <333
    chce ich wiecej !

    mam nadzieje ze pojawi sie jakis watek o ojcu Sydney,
    bo w sumie chodzilo o niego a teraz wszystkie tematy zwiazane z nim ucichly. juz nie moge sie doczekac kolejnego. to nie prawda ze nic takiego konkretnego sie nie stalo. konkretem mogla byc np 1 wspolna noc Harrego z Shelley albo to ze Casper z jakiegos niewyjasnionego jeszcze powodu zostal.

    Amelio kochana moja, mam nadzieje ze odpiszesz mi na ten komentarz co kolwiek jak i na poprzedni do 14.
    tesknie za naszym pisaniem.
    kocham <3

    @LoveIrishNiallx

    OdpowiedzUsuń
  25. Będzie dzis nowy?
    kocham Twoje opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Super już nie moge się doczekać wyjaśnienia jego^^ Czekam na następny.!:)

    OdpowiedzUsuń
  27. To jest niesamowite! Jestem bardzo ciekawa o co chodzi Casperowi i Harry'emu... Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzą :c

    Zapraszam do siebie na prolog lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Jestem pod wrażeniem. Widać, że znowu masz wenę! Oby tak dalej! buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń